- To może usłyszymy ją chociaż jako dodatkowy utwór na singlu?
- Raczej nie, bo razem z Ericem zadecydowaliśmy, że brzmieniem nie pasuje do koncepcji całej płyty. Była trochę w innym stylu.
- Wasza płyta jest tak różna, że tym razem dość trudno zgadnąć, co było waszymi inspiracjami tym razem. Przy poprzednich produkcjach łatwiej można było określić: to jest Afryka, a to Europa Wschodnia.
- Tym razem postanowiliśmy wymieszać ze sobą jak najwięcej kultur i wpływów. To było dość istotne, bo w poprzednich latach koncentrowaliśmy się tylko na poszczególnych obszarach geograficznych. A przecież ''world music'' to tak naprawdę muzyka z całego świata, bez preferowania konkretnych miejsc. Dlatego jak już mówiłem po raz pierwszy zatrudniliśmy przy tej płycie angielskie i amerykańskie wokalistki, czemu nie? Tak wiele zespołów starało się już kopiować nasze brzmienie, ze musieliśmy wprowadzić pewne innowacje, żeby nie zacząć brzmieć jak kopia samych siebie.
- Czy w takim razie takie mieszanie kultur to wasza odpowiedź na termin ''globalizacja''?
- To kwestia muzycznego smaku, tego co się lubi. To także pewien rodzaj wyzwolenia, uwolnienia się od schematów. Na tym świecie każdy może żyć z każdym, nie musimy do końca życia pozostawać tylko w swoim miejscu urodzenia. Trzeba poznawać świat. To było nasze przesłanie.
- Swego czasu w Polsce bardzo popularny był utwór ''Marta''s Song''. Wiesz może co teraz dzieje się z Martą, która śpiewała a tym kawałku?
- To ciekawe... Nie, z Martą od dawna nie mamy już żadnego kontaktu. Słyszałem tylko, że nagrała kilka płyt ze swoją muzyką, ale bardzo dawno już się nie słyszeliśmy.
- Podczas nagrywania nowego utworu - w jaki sposób wiecie że jest on już skończony i nic w nim nie trzeba już zmieniać? Sposób w jaki nagrywacie tylko kusi żeby ciągle coś jeszcze poprawiać, dodawać...
- Prace nad tym albumem trwały dosłownie do ostatnich chwil przed oddaniem płyty do produkcji. Razem z Ericem pracujemy nad naszą muzyką dość wolno i na szczęście w kontrakcie mamy z góry ustalone ostateczne daty dostarczenia do wytwórni gotowego materiału dźwiękowego. Gdyby nie to, pewnie do tej chwili nie pozwalalibyśmy wyrwać nam sobie z rąk tego materiału! (śmiech) Ale wydaje mi się, że taki nadmiar pomysłów w muzyce nie jest czymś złym, jest na pewno bardzo inspirujący. Praca we dwójkę ma tą zaletę, że ta druga osoba zawsze może cię sprowadzić na ziemie mówiąc: to już jest wystarczająco dobre, zostaw to w spokoju!''
- I moje ostatnie pytanie: jesteście jednym z najpopularniejszych francuskich grup na świecie. Czy w związku z tym Francuzi nigdy nie próbowali wpłynąć na was, żebyście nagrali płytę ''promującą'' francuski folklor?
- Nie wykluczam takiej możliwości. Problem w tym, że Francja powoli zatraca swoją odrębność kulturową. Zapatrzeni w Wielką Brytanię odrzuciliśmy nawet tradycyjne francuskie instrumenty. Podobnie jak w innych krajach znaczenie muzyki folk jest bardzo różne na różnych obszarach Francji, ale nie da się ukryć, że przez ostatnie lata znacznie zmalało. Muzyka Deep Forest jest rozumiana, a przynajmniej dociera do wszystkich zakątków świata i faktycznie mogłaby to być niezła ''promocja'' dla naszej kultury. A zatracanie się wątku tradycyjnego typowe jest obecnie dla wszystkich chyba kultur. Rozmawiałem na ten temat podczas swoich licznych podróży po Japonii czy Indiach i wszędzie tam stacje radiowe grają wyłącznie międzynarodowe przeboje. A piękne, wartościowe melodie czasami idą w zapomnienie. Naszym celem jako Deep Forest jest pokazanie, że technologia i tradycja wcale nie muszą się wykluczać i jedno może pomóc przetrwać drugiemu.
Rozmawiał Maciek Rychlicki.