- Na początku muszę zapytać cię o jedną rzecz: czy pamiętasz jeszcze dwa koncerty Pearl Jam 2 lata temu w Polsce?
- Tak, oczywiście! Sądzę, że głównym powodem tego, że zagraliśmy u was wtedy aż dwa razy, było wspaniałe przyjęcie, z jakim spotkaliśmy się podczas pierwszego występu kilka lat temu w Warszawie. Naprawdę niesamowity był sposób w jaki publika reagowała na naszą muzykę, była w tym jakaś nowa, świeża jakość. Byliśmy więc naprawdę podekscytowani myślą o ponownym koncercie w Polsce. Zabukowaliśmy więc jeden dzień na koncert, w Katowicach, a jako że kolejny dzień mieliśmy wolny, pomyśleliśmy sobie - zagrajmy tam jeszcze jeden koncert, nawet jeżeli sala miałaby być tylko w połowie pełna. Wydawało nam się, że wszyscy byli w takim samym, ,uduchowionym" nastroju, jak my. To był zdecydowanie jeden z najbardziej zapadających w pamięć koncertów, jaki kiedykolwiek daliśmy - mam na myśli tutaj drugi katowicki koncert.
- Ale powróćmy do krążka ,Riot Act". Ty, jako nadworny grafik Pearl Jam byłeś odpowiedzialny za okładkę. Pomagali Ci Brad Klausen i Kelly Gilliam.
- Brad jest grafikiem i projektantem w naszym klubie, pracowaliśmy już razem przez kilka ostatnich lat. Kelly natomiast jest kowalem artystycznym, również miałem okazję już z nią pracować, od jakiś 10 lat wykonuje dla mnie różne rzeczy. Wiesz, po przesłuchaniu wszystkich piosenek i przestudiowaniu tekstów w mojej głowie pojawiła się wizualizacja tych dwóch figurek króla i królowej. Usiedliśmy więc nad tym razem z Bradem. Okładka jest końcowym produktem naszej współpracy, zrobiliśmy mnóstwo zdjęć w różnych ujęciach, które później pokazaliśmy reszcie zespołu, a oni wybierali swoje ulubione.
- A jakie znaczenie ma dla Ciebie ta okładka? Mam takie wrażenie, że jej głównym motywem może być tematyka związana z przemijaniem.
- To ciężko stwierdzić - wiesz, za każdym razem kiedy tworzymy dzieło sztuki nie ma jasnej interpretacji tego, co ono może oznaczać. Myślę, że automatycznie odnieśliśmy się do tego, co symbolizować może król i królowa, czyli do ludzi w pewnym sensie bardzo ważnych, mających władzę, ale umieściliśmy ich w nieco innym kontekście. Dodaliśmy im pewnej delikatności, wrażliwości - ludzie na wysokich stanowiskach również mają swoje własne problemy, muszą sobie radzić z nimi w swoich związkach z ludźmi. W odniesieniu do nas samych - nie możemy opanować naszych odczuć, zwłaszcza kiedy biorą się z mroczniejszych, cięższych części. I kiedy upada całe królestwo, ludzie mają już tylko siebie nawzajem. Tak więc jest to rodzaj mrocznej, miłosnej opowieści (śmiech)
- Album nazywa się ,Riot Act", jak ty zinterpretowałbyś ten tytuł? Ponoć to Eddie był pomysłodawcą tego tytułu.
- Tak. Powodem dla którego ten tytuł tak bardzo przypadł mi do gustu jest to, że w Stanach mamy takie powiedzenie: kiedy dwoje ludzi jest ze sobą w związku i ten związek się kończy, bo jedno z nich mówi, że ze nie ma sensu tego dalej ciągnąć - popełnia właśnie taki riot act. Natomiast drugie tłumaczenie to fakt, że żyjemy w dzisiejszych czasach w pewnego rodzaju stanie wojennym, co wywarło duży wpływ na tekstową stronę płyty. I myślę, że jeżeli chodzi konkretnie o Amerykę, to buntujemy się przed tym, ale wiele rzeczy musi być jeszcze zmienionych. Sądzę, że można się jeszcze doszukać wielu różnych znaczeń tego tytułu.
- Producentem tego krążka był Adam Kasper, z którym Matt Cameron współpracował jeszcze za czasów Soungarden.
- My również pracowaliśmy z nim przy kilku okazjach na "Vitalogy" i "No Code", było to jakieś 7 lat temu. Wiedzieliśmy, że z Adamem naprawdę łatwo się współpracuje, zostawiał nam dużo miejsca na aranżacje, zabawy z dźwiękiem.
- Natomiast całość prawie tradycyjnie zmiksował Brendan O'Brien. Stone powiedział kiedyś, że pracowanie z Brendanem, jest jak powrót twojego ulubionego wujka.
- Tak, Brendan to również nasz bardzo dobry przyjaciel, tak więc nie mogliśmy się doczekać, kiedy go znowu zobaczymy. On doskonale zna się na swojej pracy, jest niesamowicie szybki i dokładny. W studiu poświęciliśmy wiele pracy dwóm czy trzem piosenkom, ale kiedy pojawił się Brendan, wspomógł nas i od razu wszystko się ułożyło. Ten facet jest prawdziwym mistrzem w tym co robi i mamy do niego pełne zaufanie.